Jestem przekonana, że każdemu obił się o uszy temat bezstresowego wychowania. Tak, tak, to jest ta metoda, którą stosuje prawie 90% rodziców, i nie ważne, czy są oni w związku czy też samodzielnie wychowują swoje pociechy. Nie ważne jest to również, czy jest to mężczyzna, czy kobieta. Fakt faktem, dzieci się nie bije, i tu nie ma żadnej dyskusji. Sama kiedyś dałam klapsa swoim chłopcom i równie szybko doszłam do wniosku, że to ja przegrałam na całej linii. To była moja osobista porażka wychowawcza. Wracając jednak do wychowania bezstresowego, wielu z nas myli to pojęcie z rozpieszczaniem. I później wyrastają z naszych dzieci rozpieszczone osobniki, które myślą, że wszystko im się należy. Pamiętajmy o stosowaniu nagród i kar, przytulaniu, słuchaniu, tłumaczeniu, konsekwencji czy też wspieraniu naszych dzieci, mimo wszystko. Ja mam niesamowity problem z konsekwencją. Pracuję jednak nad tym.
Kolejnym dowodem na wychowywanie przyszłych ciamajd jest nadopiekuńczość. Wkurza mnie to niesamowicie, bo taka po prostu nie jestem i widzę te błąd u innych mam. A hasło "mam tylko jego" doprowadza mnie do rozpaczy. Dziecko to nie lalka. Dajmy mu wyjść na dwór, nie trzymajmy go kurczowo za rękę podczas spaceru, nie panikujmy, gdy przewróci się na rowerze, nie róbmy zadymy, gdy dostanie naganę od nauczyciela. Jeśli nie będzie potrafił poradzić sobie teraz problemami, ze stresem, tym bardziej nie będzie potrafił zrobić tego w dorosłym życiu. Nie, nie jestem specjalistą, ale pamiętam, jak moja mama przejmowała się bardzo krytyką na swój sposób, tym, co inni mówią, wszystko brała personalnie, no i niestety to właśnie wyniosłam z domu, do tej pory z tym walcząc. Babcine ubieranie też niestety wraca do życia. Często widze kobiety z dziećmi ubranymi nieodpowiednio do pory roku. Czapki, szaliki, kurtki sprowadzane z Syberii, a jak dziecko krzyczy, że mu ciepło, to jest zbywane, że przecież jest zimno. Jednak najlepsze widoki mam tu na miejscu, w UK, matki w płaszczach, czapkach a dzieci bez czapeczki. Lub na odwrót, dziecko w kombinezoniku a matka na krótki rękaw. No cóż, wiadomo, że w przyszłości albo chorowite jakieś wyrosną, albo nie będą potrafili ubrać się odpowiednio do panującej za oknem pogody. Jest jeszcze taki typ mamusiek, przepraszam, ale one doprowadzają mnie do śmiechu, które lecą na każde tzw pierdnięcie dziecka. Dziecko nie może krzyknąć, zapłakać, zamarudzić. Nie może uczyć się na błędach. Wyręczają je we wszystkim, bo będzie lepiej, szybciej. A potem dziecko ma 11 lat i nie potrafi zawiązać sznurówek, 8 latek nie wytrze się w toalecie, a 15 latka nie wie, jak zrobić jajecznicę. To jest średniowiecze przecież! Fachowcem nie jestem. Nie zajmuję się profesjonalnie uczuciami, rozumowaniem ludzkim. Psycholog ze mnie, jak z koziej dupy trąbka..... Mam jednak oczy i własny rozum i widzę, co się dzieje dookoła mnie, a także w moim własnym domu. Najgorsze to fakt, że częściej ślamazary i ciamajdy wychodzą spod maminego skrzydła. Kurde, musimy się ogarnąć. Czy chcemy, by nasze dzieci miały nierozwinięte skrzydła tylko dlatego, że w dzieciństwie wszystko było za nich robione, albo nie nauczyły się radzić sobie ze smutkiem? Ja na pewno nie, dlatego będę walczyć z brakiem konsekwencji u siebie. A Wy?
0 Comments
Your comment will be posted after it is approved.
Leave a Reply. |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
April 2022
|