Czytając ten tytuł zapewne zastanawiasz się, co mi odwaliło. W głowie przewija Ci się tysiące myśli. Opowiem Ci jednak historię prawdziwą, która szokuje, jest bardzo kontrowersyjna i niezrozumiała. Czy aby na pewno? To było jeszcze wtedy, kiedy mieszkałam w Polsce. To wtedy pierwszy raz w swoim życiu miałam styczność z samotną matką. Na potrzeby zapewnienia anonimowości nazwę ją Kasią. Kasia była piękną, młodą mamą dwójki wspaniałych córeczek. Małżeństwo w ogóle jej się nie udało. Mąż okazał się tyranem i jakby tego mało było, nie potrafił utrzymać swojego penisa w rozporku. Długo się Kasia z nim męczyła, dosłownie i w przenośni. W końcu jednak zdecydowała się odejść. Mąż Kasi, jak był głupi, tak i bogaty. Zostawił jej mieszkanie i dobrej klasy samochód. Marzenie niejednej samotnej matki. Taki start nowego etapu to bardzo wiele. Co prawda nie wynagradzało jej tego wszystkiego, co przeszła przez 7 lat swojego małżeństwa, ale przynajmniej nie musiała tułać się po wynajętych kwaterach. Pracować też nie musiała. Pomyślisz, że życie, jak w Madrycie, Francja elegancja. Niby tak. A jednak... Po roku czasu były już mąż Kasi zginął w wypadku. Ciężko było, mimo wszystko, bo ojcem to on był wzorowym. Widywał dziewczynki regularnie, zabrał je razem z Kasią na wakacje. W ogóle byli bardzo mądrymi rodzicami jeśli chodzi o dzieci. Pewnego razu wpadłam do Kasi niespodziewanie. Od razu zauważyłam, że nie jest w humorze, a oczy były wręcz przekrwione od płaczu. Wtedy też dowiedziałam się, że Kasia ma raka piersi. Takie przeczucie, bo dopiero co wróciła od lekarza. -Kasiu, ja pierdole! Co teraz? Jaki plan leczenia? - zapytałam niedowierzając całej tej sytuacji. -Nie wiem, Aniu. Jestem przerażona. Nie ma Roberta i kto się zaopiekuje dziewczynkami. Chwilę milczenia przerodziła się w godzinę otchłani wypełnionej jedynie głębokimi oddechami. -Wolałabym, by to dziewczynki umarły. Spojrzałam na nią. Chciałam śnić, że się przesłyszałam, że te słowa nie padły. -Co Ty pierdolisz?! -Aniu, kto je pokocha? Nikt ich tak nie pokocha, jak ja. Nie mają nikogo, oprócz mnie. Nikogo. Będą rozdzielone czy będą tułać się po sierocińcach? One nie będą w stanie zrozumieć, co się z nimi dzieje, dlaczego ich opuściłam. Ja bym do siebie doszła, albo do nich dołączyła. A tak? One zostaną same. ... Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie wydobyłam z siebie słowa. Na całe szczęście Kasia pokonała chorobę i w tym roku jej starsza córka odebrała tytuł magistra. Ja jednak do tego mam jej słowa w głowie. Nigdy nie odważyłam się zapytać jej, czy mówiła prawdę. Chyba nie chciałam się z tym mierzyć po raz drugi. Takiej walki emocji już dawno ne przeżyłam. Z jednej strony nie potrafiłam jej zrozumieć, bo patrząc na moje dzieci oddałabym za nie życie, a z drugiej trochę ją tłumaczyłam. A Ty? Co o tym sądzisz? MOŻE CI SIĘ SPODOBAĆ STOP dyskryminacji samotnych matek Blaski i cienie samotnego macierzyństwa Po co mi facet Jak samotna matka wylądowała u Prezydenta BĄDŹ MOJĄ OSOBISTĄ MOTYWACJĄ
Podoba Ci się to, co piszę? Zostaw komentarz. Jeśli masz ochotę pomóż mi dotrzeć do większej ilości osób i udostępnij ten tekst. To wszystko sprawia, że to co robię, ma sens. Bądź moją osobistą motywacją do dalszego działania.
0 Komentarze
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|