Życie jest poplątane, niesprawiedliwe, żądne krwi i ofiar. Taka nasza natura. Fajne to przecież uczucie kiedy nie tylko mamy pod górkę, kiedy inni mają gorzej, kiedy muszą się tłumaczyć i walczyć o każdy kolejny dzień. Nie wmówi mi nikt, że żyjemy w pełni wolnym świecie, gdzie samotna matka traktowana jest na równi z innymi. Może i wstęp brzmi zbyt poważnie, ale wkurza mnie te subiektywistyczne podejście. Tak się utarło, że samotne matki zawsze muszą coś komuś udowadniać. Absolutnie nie rozumiem, dlaczego to one zawsze muszą pokazać, że są silne, że wyjdą zwycięsko z każdej opresji. Jakim prawem to one muszą udowodnić, że poradzą sobie w każdej sytuacji. Nie chcę być stronnicza, ale to właśnie samotne matki często muszą prostować niesłuszne sądy i przekonania. Nikt bowiem nie skupia się tak bardzo na pełnych rodzinach, są oni wręcz nietykalni, nieciekawi na tyle, że nie trzeba o nich mówić, nie podlegają żadnym osądom i sprawdzianom. Nikt nie opowiada o nich bajek, bo jest ich dwoje więc im łatwiej, zbyt łatwo z tego wybrną. Wszak nie od parady mówi się "co dwie głowy, to nie jedna". Z tego wnioskuję, że jesteśmy po prostu łatwym celem. Często, pod stertą doświadczeń i emocji, poddajemy się, nie walczymy. Wszak mamy tyle na głowie, na jednej głowie. Nie dzielimy problemów, zmartwień czy radości z kimś, kto zawsze będzie obok. Mając to wszystko do ogarnięcia wiem, że zawsze będziemy dość przystępnym celem. Nawet państwo stawia na pełne rodziny, zostawiając w tyle te, które o wiele bardziej zasługują na pomoc. Jak bowiem nazwać fakt, że wsparcie należy się dwójce pracujących ludzi ale samotnej matce wychowującej jedno dziecko już nie zawsze. Na chłopski rozum wiadomo, komu bardziej przyda się wsparcie a komu jest ono udzielane. Gdzie tu opieka państwa? Gdzie tu sprawiedliwość? Ja się tylko grzecznie pytam. Ale my nie możemy narzekać. Nie możemy mówić o tym, co nas boli. Nie możemy mówić, gdzie leży problem. Nie możemy żyć i cieszyć się własnym życiem bez udowadniania, że zasługujemy na to, by o nas pamiętać i sprawiedliwie traktować. Nie możemy nawet walczyć o słusznie przyznane naszym dzieciom alimenty. Jeśli już się odezwiemy to zawsze jesteśmy sprowadzane na ziemię. Wszak jesteśmy naciągaczkami, alimenciarami. Kiedy o coś się upominamy to jesteśmy bólem dupy, czarną owcą społeczeństwa. Kiedy żądamy alimentów, ojcowie już dokładają wszelkich starań, by to on był tym poszkodowanym. Nie wiem, nie rozumiem. Niech nie dziwi fakt, że samotne matki mają już w dupie, by coś udowadniać. Coraz częściej znamy prawo i wiemy, co nam przysługuje i chronimy swoje prawa. Coraz częściej dokładamy wszelkich starań, by sprawiedliwość wzięła górę. Nie chcemy wchodzić w potyczki słowne, bo mamy o wiele przyjemniejsze sprawy na głowie, jak na przykład donoszenie po raz tysięczny papierów potwierdzających naszą zdolność do otrzymania wsparcia :P A tak na poważnie, to naprawdę nam już to lata Przyzwyczajenie potrafi zdziałać cuda. Podoba Ci się to, co piszę? Zostaw komentarz. Jeśli masz ochotę pomóż mi dotrzeć do większej ilości osób i udostępnij ten tekst. To wszystko sprawia, że to co robię, ma sens. Bądź moją osobistą motywacją do dalszego działania
0 Komentarze
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|