![]() Od kiedy zostałam samotną matką....a przepraszam....matką samodzielnie wychowującą dzieci, wiele w mojej głowie się poprzestawiało. Od pierwszego dnia mojej samodzielności minęło już prawie 7 lat. Mam za sobą jakieś tam zadurzenie, ale poza tym zero romansów na swoim koncie. I wiecie co? Coraz częściej mi z tym dobrze. Nie wiem dlaczego, ale to moje myślenie troszkę mnie przeraża. W końcu jesteśmy ssakami i raczej do samotnego życia nie jesteśmy przystosowani, a jednak mi w tym dobrze. Dziwne? Być może, ale jak to z ludźmi bywa - jednym dobrze w związku, innym nie za bardzo. Jestem prawie przekonana, że każda kobieta "po przejściach", dźwigająca dość ciężki bagaż doświadczeń na swoich mniej lub bardziej szerokich plecach, dochodzi w pewnym momencie do wniosku, że jest jej w tym samodzielnym macierzyństwie całkiem dobrze. Przestają liczyć na pomoc kogoś, z kim dzieliły świat, i wychodzi im to na lepsze. Dzięki temu nie doświadczają zawodów, czy też wściekłości. Mogę być nieco niesprawiedliwa, ale wydaje mi się, że dla chwili przyjemności w łóżku nie warto prać brudnych gaci, podkładać talerz pod nos i zastanawiać się, czy dzisiaj pochwali nasze półdniowe gotowanie. A do tego wszystkiego nie warto słuchać, jak to bardzo jest mu źle i nie dobrze. Wiem, wiem, nie każdy tak ma, dlatego jest tak wiele szczęśliwych par wokół nas. No, ale ja i wiele kobiet tego szczęścia nie miały. Gdzie tu moja samolubność? No właśnie we mnie, bo bardzo mi dobrze jako samotnej matce i raczej długo tego nie zmienię. Sama, no dobrze nie sama, ale z dziećmi, podejmuję decyzję, gdzie będę mieszkać z dziećmi, gdzie wybierzemy się na wakacje, co będziemy jeść na obiad i czy dzisiaj posprzątamy dom, czy jednak jutro. Sama będę decydować, gdzie kończy się granica a zaczyna rozbój przez dzieci. Jestem samolubna do tego stopnia, że przywłaszczyłam sobie wręcz możliwość podejmowania za dzieci decyzji. Już nikogo nie pytam, co zrobić, bo wydaje mi się, że wiem to najlepiej. Nie lubię, kiedy słyszę, że powinnam pewne kwestie konsultować z ojcem. No tak, gdyby był, to może i bym zapytała, ale nawet nie raczy zadzwonić, nie wspominając już o tym, by zainteresował się jej życiem. Dlatego czuję się usprawiedliwiona z szerzenia swojej samolubności. Mam do tego pełne prawo. Bo ja nie ja, to kto?? __________________________________________________________________________________
WARTO PRZECZYTAĆ Czy można pogodzić karierę zawodową z samodzielnym wychowaniem dziecka? Szkoła przetrwania - czyli jak przetrwać pierwsze miesiące samotnego rodzicielstwa Pierwsza pomoc - bezcenna wiedza
2 Komentarze
Magdalena Zietek
19/5/2016 19:24:15
Uwielbiam Twojego bloga to tak jakbym czytala swoje mysli tylko napisane;) Tez jestem samotna choc wole okreslenie samodzielna mama i jest mi z tym faktem rewelacyjnie...nikt nie mowi mi co i jak mam robic...nie krytykuje moich metod wychowawczych jestem pania samej siebie
Odpowiedz
Irena
1/5/2018 08:40:13
Tez jestem sama juz 14 lat i jest mi z tym dobrze ,dzieci sa juz duze i mam czas odpoczac poczytac wyjsc spokojnie do znajomych .nikt mnie nie ograniczs i nie mowi jak mam robic i co robic Ciesze sie kazdym dniem i slysze czasami komentzarze ale ci dobrze
Odpowiedz
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|