Przez dwadzieścia pięć lat mieszkałam w Polsce, od dziewięciu mieszkam w Wielkiej Brytanii. Mam porównanie szkolnictwa i z pełną świadomością mogę stwierdzić, że wiele pomysłów z brytyjskich szkół przerzuciłabym do placówek edukacyjnych w Polsce. Na dzień dzisiejszy jednak wygłoszę swój osobisty manifest na temat tego, co się dzieje w polskich szkołach. Jako obywatelka Polski i mama trójki dzieci z polskimi paszportami ma prawo nie być zadowolona z sytuacji, w jakiej znajdują się polskie szkoły. Nie jestem nauczycielką, nie mam wykształcenia pedagogicznego, manifest utworzyłam w sercu, za pomocą rozumu i doświadczenia. Prost? Bardzo. Zacznijmy jednak od początku. SZEŚCIOLATKI IDĄ DO SZKOŁY, CZYLI PRZYMUSOWE PRZYSPIESZENIE PRZYSWAJANIA WIEDZY Temat wałkowany na tysiąc sposobów. Ja powiem tak. Zgadzam się, niech idą, ale na litość boską niech panel pedagogiczny i szkoły będą na to w stu procentach przygotowane !!! Dla porównania,w Wielkiej Brytanii, do pierwszych klas idą już dzieci nawet pięcioletnie. Szkoły i nauczyciele są jednak do tego przygotowani. Nauka odbywa się głównie na zabawie. Dzieci są zadowolone, nawet bardzo. Wszystkie klasy zero oraz pierwsze i drugie, mają przerwy w innym miejscu aniżeli reszta szkoły. Wszystko kierowane jest bezpieczeństwem dzieci. Niestety, kiedy byłam w Polsce na wakacjach, rodzice tych sześciolatków byli zupełnie niezadowoleni z tej ustawy. Dzieci dostają zbyt dużo zadań domowych, szkoły są nieprzygotowane na przyjęcie takich maluchów, a do tego jeszcze nauczyciele nie mają odpowiedniej wiedzy, niestety. To opinia rodziców, więc wierzę im bardziej aniżeli nagłówkom zachwyconych gazet. ZADANIA DOMOWE ZABIJA Zadania domowe to też ostatnio bardzo szeroko komentowany temat. No cóż,pewnie znajdą się i zwolennicy dawania zadań domowych i ich przeciwnicy. Jakby nie było te nasze dzieci muszą się uczyć odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji, a zadania domowe świetnie tego uczą. Problem polega jednak na tym, że patrząc na ilość zadawanych prac domowych, dochodzimy do wniosku, że ktoś tu nieźle przesadza. W UK dzieciaki mają co prawda zadania domowe, ale jest tego tyle, by dzieci mogły poza szkołą cieszyć się swoim dzieciństwem. Taka ilość zadań domowych, jaka jest zadawana naszym dzieciom w dzisiejszych czasach, skutecznie zabija ich chęć do nauki i szkoły. Przede wszystkim jednak sprawia, że dzieci poza szkołą nie mają wolnego czasu, a to już nie idzie w dobrym kierunku. PLECAKI, KSIĄŻKI I INNE SPRAWY PRZYZIEMNE Zanim zacznę, jestem zmuszona wziąć głęboki oddech. Nigdy, ale to absolutnie nigdy nie zrozumiem tego, co się dzieje. Dzieciaki dostają skrzywienia kręgosłupów, tylko dlatego, że do każdego przedmiotu codziennie muszą targać co najmniej dwie książki plus zeszyt. Czy to jest normalne?? Ja pytam. Dlaczego dorośli nie taszczą do swoich biur takiej ilości książek i dokumentów?? Bo nikt sobie na to nie pozwoli. Dzieci wyjścia nie mają. Skoro tak bardzo potrzeba im tego wszystkiego, to stwórzcie w każdej szkole osobistą szafkę każdego dziecka, w której to będą mogli oni zostawiać te ciężary. Ludzie, trochę wyobraźni. Druga sprawa książki. Jak długo ten precedens będzie istniał w naszym kraju?? Po jaką cholerę co roku trzeba kupować książki?? Gdzie tu logika, że w dobie internetu ciągle trzeba i siedzieć w internecie i w książce? Po jaką cholerę trzeba wydawać mnóstwo pieniędzy na jednoroczne książki, które równie dobrze raz kupione mogłyby być odsprzedawane młodszym klasom? Nie, nie zrozumiem i chyba nie chcę.Przeraża to. OBIADY Widziałam ostatnio, że ktoś zastanawiał się, dlaczego dzieci muszą płacić za ciepłe jedzenie w szkole podczas, gdy więźniowie dostają je całkowicie za darmo. Całkiem to sensowne. Dzieci powinny zjeść ciepły posiłek w ciągu dnia, w szkole. I powinien on być za darmo, bądź po części fundowany przez władze miasta, gminy. Spoglądając na Wielką Brytanię, dzieci do drugiej klasy włącznie mogą liczyć na ciepły obiad n koszt państwa. Podoba mi się to, bo dziecko po pierwsze zje coś ciepłego, po drugie ma wybór i może zjeść to samo,co jego kolega, po trzecie jest to też eliminacja niezdrowego żywienia w szkole, o którym ostatnio coraz częściej można usłyszeć. PODSUMOWANIE
sześciolatki w szkole - jak najbardziej, ale po gruntownym przygotowaniu szkół i pedagogów zadania domowe - tak, ale chcemy, by nasze dzieci poza szkołą mogły również cieszyć się dzieciństwem plecaki, książki - szafki w szkołach, książki "wieloroczne", częstsze korzystanie z dobrodziejstw internetu obiady - dofinansowane bądź zupełnie darmowe, przynajmniej dla podstawówki To jest właśnie mój mały, jakże krótki manifest. Mogłabym się rozpisać, ale nie chcę nikogo zanudzać. A Wy jakie macie na ten temat zdanie? Podobałaby się Wam taka szkoła?? Czy byłaby to szkoła perfekcyjna? A może zapomniałam o czymś ważnym?
1 Komentarz
2/12/2015 08:12:44
Aniu witam ja cały czss w szkole mówie o tych ciężkich plecakach i zadaniach domowych ale do nich jak mówisz to jednym uchem wchodzi a drugim wychodzi mój Kuba to nie długo się przelamie od tego ciężaru książek z tymi obiadami to tesz lipa tyle głodnych dzieci jest w szkole i naprawdę nie maja za co rodzice zaplacic a gwałciciele i pedofile za darmo wszystko maja jestem całkowicie za Twoim manifestem
Odpowiedz
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|