Długo się zastanawiałam, czy opublikować ten wpis. Jest on dla mnie szczególnie emocjonalny i bardzo osobisty. Nie będę oszukiwać, że pisałam go z tęgą miną, bo łzy pociekły, i to nie raz, nie dwa. Już ponad dziesięć lat w głowie kłębią mi się myśli, które kiedyś musiały ujrzeć światło dzienne, musiały zostać przelane na klawiaturę laptopa. Jestem przekonana, że wiele kobiet czytających również podpisze się pod tym tekstem, znalazłszy tutaj trochę siebie, trochę swojej historii. Odkąd pamiętam byłam sama. Po przejściach, z duszą na ramieniu, pokonywałam trudności każdego dnia w pojedynkę. Trzymając za ręce swoje małe wówczas dzieci wiedziałam, że kiedyś świat się odmieni, los zacznie sprzyjać, a i uśmiech na mojej twarzy zagości na dłużej i będzie on bardziej szczerszy. Nienawidzę, kiedy ludzie mówią mi, że każde dziecko ma ojca. Serio? Ponad dziesięć lat temu widzieli swojego "Dawcę" (z wdzięczności, że dzięki niemu ich mam napisałam z dużej litery) ostatni raz i to w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Także, bez żadnych wątpliwości, będę dalej powtarzać, że moje dzieci ojca NIE MAJĄ. Odkąd pamiętam, ojciec moich dzieci miał wywalone na to, co się z nimi dzieje, czy są zdrowi, czy odnoszą sukcesy, czy mają co jeść, czy choćby jest im ze mną dobrze. Przepadł, jak kamień w wodę. I nie żałuję. Jestem wolna, moje dzieci są wolne. Od przemocy, poniżania. To było najlepsze, co mogło przytrafić się mojemu małemu światu w tamtym czasie. Batalia emocjonalna o moje dzieci, które wychowują się bez ojca trwa do dnia dzisiejszego. Bardzo mi przykro, że nie potrafiłam ocenić zbyt wcześniej partnera, by móc dać im to, co w życiu jest ważne - pełną, szczęśliwą rodzinę. Pomimo to, robiłam wszystko, co w mojej mocy, by jego brak odczuwalny był jak najmniej. To ja nauczyłam ich jeździć na rowerze, to ja kopałam z nimi piłkę udając Lewandowskiego, to ja gram z nimi w Minecraft, to ja układałam garaże z klocków Lego, gdzie dziewczyńskiej wersji nie było wstępu. Łącząc pracę, dom i wychowanie dzieci, ogarnęłam wiele. Żal jednak pozostaje. Przykro mi jest cholernie, że na szkolne przedstawienie z okazji Dnia Ojca chodzę ja, że nikt ich nie weźmie na męską pogawędkę, że nie pokaże im "męskich zajęć", że nie będzie. Cholernie boli, kiedy dzieci mówią, że to nie fair kiedy inne dzieci ojca mają, a one nie. Mimo wszystko nie obawiam się namalować sobie wąsy, tłumaczyć dzieciom zaistniały fakt, tulić, kochać jeszcze mocniej. Dziwne to uczucie, że w słowniku mich dzieci słowo "tata" zostało całkowicie wyeliminowane, o jego znaczeniu nie wspominając. Przykro mi cholernie, że mają tylko damski wzorzec, że być może będą w przyszłości mieli z tego powodu pewne problemy, niedosyt czegoś tak ważnego dla każdego dziecka. Kocham ich z całego serca, świata im uchylę, w ogień skoczę, będę wspierać, postaram się ustrzec ich błędami pozwalając jednocześnie uczyć się na nich i ponosić konsekwencje podejmowanych decyzji, ale to jest jedna część miłości, którą dziecko powinno otrzymywać. Miłości ojcowskiej nie zaznali. Moi chłopcy wchodzą w okres dojrzewania. Widzę to i doczuwam każdego dnia. Jestem świadoma tego, że tak naprawdę najtrudniejszy okres przede mną. I wiecie co? Nie szukam im ojca. Ojciec to w naszym przypadku pojęcie względne. Marzę jednak, by Ktoś wsparł ich męskim słowem, przybił męską piątkę, zabrał na lekcje śpiewu, czy też gry na pianinie, i pochwalił za osiągnięcia. Chciałaby, by oni mieli obok Kogoś, do kogo mogliby pójść z męskimi problemami, kiedy zawstydzać ich będzie perspektywa rozmowy ze mną. Chciałabym, by Ktoś powiedział, że jest obok, kiedy będą źli na mnie i nie będą mogli na mnie patrzeć. Mam do siebie żal. Ogromny. Nic jednak z tym nie zrobię, więc żyję normalnie, nie katuję swojego sumienia codziennymi pretensjami. Może się coś zmieni, może nie. Może moje dzieci będą miały do mnie jakieś animozje, może nie. Tego nie wiem. Nie wiem, co jutro przyniesie mi życie, co czeka na mnie za zakrętem. Nie wiem, jakie konsekwencje będą miały podejmowane przeze mnie decyzje. Podoba Ci się to, co piszę? Zostaw komentarz. Jeśli masz ochotę, pomóż mi dotrzeć do większej ilości osób, i udostępnij ten tekst. To wszystko sprawia, że to co robię, ma sens. Bądź moją osobistą motywacją do dalszego działania. Warto przeczytać Samotna matka szuka miłości i wsparcia, nie sponsoringu Samotna matka też może żyć w dobrobycie Masturbuj się a poczujesz pewność siebie !!! język angielski dla dzieci przez skype!!!
8 Komentarze
Klaudia
14/10/2020 15:01:45
Jeju, jakbym czytała o sobie. Tylko tyle, że ja już kogoś mam i moje dzieci też mają. Niedługo będziemy już razem mieszkać, ale aby tak się stało to musielismy wiele się nauczyć, dzieci musiały zaakceptować ten stan rzeczy. Mam nadzieje, że i ty znajdziesz kogoś kto bedzie waszym wsparciem a wy jego.
Odpowiedz
Malwina
14/10/2020 15:18:55
Jesteś cudowną mamą! Jest takie powiedzenie " gdyby człowiek wiedział, że się przewróci to by się położył "
Odpowiedz
Lid
14/10/2020 18:13:29
Jesteś Superbohaterką!💪
Odpowiedz
Paulina
14/10/2020 20:29:46
Dziękuję Ci za ten wpis.
Odpowiedz
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|