Cholernie zazdroszczę dziewczynom, które po porodzie wracają w ekspresowym tempie do figury sprzed ciąży, a do tego codziennie mają nienaganny makijaż, fryzurę na miarę księżnej Kate, a paznokcie zawsze pomalowane z perfekcyjnym kształtem. Nie wspomnę już o biżuterii, ładnych, dopasowanych ciuchach. Na domiar tego wszystkiego zawsze uśmiechnięte i szyderczo spoglądające w moja stronę, jakby chciały mi powiedzieć, że takich szarych stworzeń świat nie potrzebuje. Zawsze wtedy zadaję sobie mnóstwo pytań. Jak one o robią? Pewnie mają pełne konta i nigdy nie słyszały o oszczędzaniu bądź długach. Pewnie nigdy nie miały problemu z nadwagą. Na pewno nie pracują. Na stówkę mają jedno dziecko i do pomocy chmarę ludzi dookoła. Sama osobiście bardzo zaniedbałam swoją kobiecość po wydaniu na świat moich pociech. Nie wiem, czy to bardziej stres, brak celu, chęci, pieniędzy, czasu, czy bardziej przestało mi zależeć. Bo w sumie dla kogo? Dzieci kochają mnie taką, jaką jestem, ludzie gadali, gadają i gadać będą, więc powodem mojego większego zainteresowania własną osobą być nie mogą. Najważniejsze, że nie ma obok tego kogoś, kto Ci powie, że ładnie wyglądasz, że zmieniłaś fryzurę, że ta bluzka jest dla Ciebie idealna. Nie ma męża, narzeczonego, chłopaka, przyjaciela - nie ma płci męskiej, dla której mogłabym bardziej postarać się o wygląd. Nie ma tego uczucia, które można ożywić jeśli zmieni się wygląd i bardziej zadba o siebie samą. I tak od kilku lat sporadycznie robię sobie makijaż, nie przywiązuję uwagi, że moje ulubione buty nie pasują zbytni do nowej bluzki. A że czasem nie umyję codziennie włosów, też mi koniec świata. Tak mi wygodnie. Do tego weekendy spędzane nierzadko w piżamie czy też rozciągniętym podkoszulku. Apokalipsa nie nastała. Lata mijały, a mnie z każdym rokiem obojętniał obraz zadbanej kobiety, bo przecież robię to dla dzieci. O tak, to było idealne wytłumaczenie, idealne odrzucenie ataków lecących w mim kierunku. Fakt pozostaje faktem, że nie dosypiam, bo próbuję ziścić swoje marzenia o pisaniu, że jestem sama i nikt mi dzieci nie weźmie, by wzięła relaksującą kąpiel nie zadręczając się myślami, czy wszystko stoi na swoim miejscu. Kolejnym faktem nie do obalenia jest to, że brak mi czasu, bo pracować, sprzątać, gotować i zajmować się dziećmi muszę. Ale do cholery jasnej, jestem ciągle kobietą. Mamą, wizytówką moich dzieci przed innymi mamami, dziećmi, szkołą i innymi miejscami publicznymi. Nie chcę, by musieli się mnie wstydzić, czy to dzisiaj, czy to w przyszłości, kiedy będą pokazywać zdjęcia ze swojego dzieciństwa z jakąś szarą myszką. Nie, nie będę przesadzać z tą odnową biologiczno-psychologiczno-wizualną. Kupię sobie ładną, dobrą pomadkę w kolorze zajebistej czerwieni, tak, żeby dodawała mi seksapil i kobiecości jednym ruchem. Do tego zaopatrzę się w super wydajny, przedłużający, pogrubiający tusz, by od razu oko nabrało tego niezapomnianego spojrzenia. Nie obędzie się też bez redukcji mojej tkanki tłuszczowej z poziomu obrzydliwości do poziomu akceptowanego przeze mnie i otaczający mnie świat. Blokuję w sobie obraz kobiety idealnej, bo takowych nie ma, a jeśli wygląd idealny mają, to przeważnie nie idzie to w parze z życiem, a ja chcę być szczęśliwa. A do tego wszystkiego dorzucę fajną bluzkę, pasujące buty do spodni i będzie już całkiem git. Czy Wy też tak miałyście?? Proszę, nie piszcie, że jestem jedyna.
8 Komentarze
Anna Sawicka
29/12/2015 09:50:54
Oj na pewno nie jestes jedyna... sama do niedawna nie zwracalam na siebie uwagi... praca dziecko i tylko tyle... może z figurą nie było problemu (chociaż to nie był efekt super przemiany materii czy diety a raczej choroby) ale poza tym wszystko sie zgadza... wiec tak teraz przyszedł moment na mamusie wkońcu my też musimy jakos wyglądać 😊
Odpowiedz
JAK Mama
29/12/2015 10:39:57
Jest dokładnie tak, ja piszesz. Może u mnie zmiany nie będą ekstremalne, ale od czegoś trzeba zacząć. Pozdraiam
Odpowiedz
Monika Kowalska
29/12/2015 19:14:04
Nie zawsze mozna zazdrosic kobiecie po porodzie tylko dlatego, ze dobrze wyglada. Nie zawsze mozna oceniac czyjas figure czy zadbany makijaz przez pryzmat lenistwa lub dobrobytu. Dopoki nie poznasz czlowieka dopoty zludnie mu zazdroscisz. A zycie nie polega na zazdrosci a na skupieniu sie na sobie i swoim szczesciu. I zrob jak Twoje serce Ci podpowiada. Jesli potrzebujesz zmiany to dokonaj jej ale nie za wszelka cene. Twoje dzieci beda Cie kochaly taka jaka jestes- szara czy kolorowa - zawsze jednak ich wspaniala mama.
Odpowiedz
JAK Mama
29/12/2015 20:19:35
Masz rację, Kochana. Niestety czasami różne myśli chodzą po głowie. Ekstremalnych zmian nie będzie, na pewno, ale będę dążyć do postawionych sobie celów. Pozdrawiam
Odpowiedz
Adela
31/12/2015 17:44:30
Coraz częściej tu zaglądam... i ten wpis jakoś mnie poruszył. Jestem mamą dwójki dzieci,owszem mam partnera,ale to pomińmy. Ja osobiście zawsze znajdę 10 minut na zrobienie makijażu,uczesaniu włosów, ubranie się stosownie. Na nikogo nie spoglądam szyderczo,z zawiścią czy też zazdrością. Jakim Cię widzą,takim Cię piszą czy jakoś tak... także patrząc na zadbaną kobietę idącą z dziećmi myślisz sobie,że ona ma stado ludzi do pomocy? Cóż za błędne myślenie. To jak wyglądamy na co dzień wpływa na nasz poziom zadowolenia,na samoocenę,którą Ty masz jak wnoszę bardzo niską... od tego zacznij dbanie o siebie. Od podniesienia swojej samooceny. A co ludzie gadają,to tylko ich sprawa.
Odpowiedz
JAK Mama
2/1/2016 00:10:04
Dziękuję za opinię :) Uwierz mi, niska samoocena w moim przypadku ma się nijak do braku makijażu czy uczesanych włosów. Akurat Ty jesteś z tych osób, które nie spoglądają na innych, ale uwierz, jesteś w mniejszości. Tak, uważam, że nawet posiadanie partnera pomaga w wielu kwestiach, w tym nawet chęci zadbania o siebie - makijaż i te sprawy. Ale każdy może mieć swoją opinie i ma swoje doświadczenia, dzięki którym owe opinie kształtuje. Pozdrawiam serdecznie
Odpowiedz
11/2/2016 13:19:07
Absolutnie nie jesteś jedyna! Nie ma znaczenia czy "chłop" jest czy go nie ma, myślę że każdej z nas przytrafił się taki czasokres totalnego olania kobiecości pod dumnym hasłem "wolę zająć się dziećmi". A ta kobiecość siedzi w nas i wylezie i się będzie dopominać, tak jak u Ciebie się w końcu wydarła i świetnie, że jej nie uciszyłaś tylko grzecznie posłuchałaś :)
Odpowiedz
Magdalena
19/5/2017 19:11:05
Nie wiem jak zacząć... Jestem samodzielną mamą dwójki chłopców 12i8lat. Jestem szczupłą trzydziestką, która chodzi do szkoły czasem zadbana czasem zadbana :) Nie mam faceta i nie dbam o siebie i swój wygląd tak jak inne kobiety. zyje naturalnie. Prawda jest taka,ze nigdy nie przywiązywałam większej wagi do wyglądu,paznokci włosów i ciuchów. Nigdy tego nie lubiłam jako samodzielna matka czy studentka, czy w związku czy sama. Owszem były wzloty i upadki ale nigdy nie był to mój konik.
Odpowiedz
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|