Większość po przeczytaniu tytułu zapewne pomyśli sobie "ot, wielkie mi rzeczy". Wgłębiając się jednak można zauważyć, że to nie takie proste i trzeba się wiele nagimnastykować, i przyodziać wręcz metalową zbroję, by być kobietą samotnie wychowującą dzieci i do tego jeszcze być z tego dumną i wiedzieć, że daje się radę. Ja osobiście już wiem, jak to robię, by dać radę pogodzić wszystko co spotyka mnie na drodze samotnego macierzyństwa. W moich myślach od małego miałam głęboko utarte wyobrażenie o moim dorosłym życiu i mojej własnej rodzinie. Byłam w nim cholernie szczęśliwa, zakochana i kochana, miałam gromadkę dzieci, ładny domek, fajną pracę... No tak, dziewczęce marzenia ziściły się w połowie, tak mogę to podsumować, choć nie powinnam tego jeszcze robić, bo nie wiem, co mnie jeszcze spotka za rogiem. Zacznę od tego, że kocham i byłam kochana. Kiedyś przez mojego męża, partnera, dzisiaj przez moje dzieci. Nie żałuję niczego. No może tylko tego, że zabrakło w moim związku rozmowy, gdzie może wszystko ułożyłoby się inaczej. Tego nie wiem. Wiem jedno, że ponad 95% rozstań następuję przy obopólnej winie. Ja też byłam winna, popełniałam błędy. I nie wypieram się tego. Przyznam, że nawet mi lżej, jak się do tego przyznaję i mówię o tym głośno. Polecam każdej :) Jestem szczęśliwa. W końcu tak naprawdę. Nie muszę uśmiechać się, kiedy serce krwawi. Nie muszę uśmiechać się, kiedy kolejny siniak jeszcze się nie zagoił. Nie muszę uśmiechać się, kiedy czuję na nim jej zapach. Nie muszę uśmiechać się, kiedy słyszę z jego ust, że jestem beznadziejna. Nie muszę uśmiechać się, kiedy kolejny raz widzę, że nałogi były jego priorytetem. Jestem otoczona szczerym szczęściem, które płynie ze spełniania siebie samej i od dzieci. O tak, one dają mi wiele szczęścia, wiele energii do walki o następny, lepszy dzień. Przede wszystkim jednak wiem, że jeśli ja tego nie zrobię to będę wiecznie niespełniona, niezadowolona z siebie i swojego życia. Jeśli ja nie dam rady, jeśli ja nie uszczęśliwię siebie i swoich dzieci, jeśli ja o to wszystko nie zadbam, to nikt nie zrobi tego za mnie. To jest naprawdę niezły motor napędowy. Nie mogę jednak zapomnieć o narcystycznych marzeniach, wyobrażeniach, wartościach i oczekiwaniach. Nie chcę całe życie być zdołowana, nie chcę stać w miejscu, nie spełniać się na polu zawodowym i prywatnym. Chcę codziennie wieczorem spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć: " Anka, to był zajebisty dzień. Dałaś z siebie wszystko i jutro będzie już tylko lepiej! Tylko tak dalej, wariatko!". Wciąż mam kilka celów, do których uparcie dążę, kilka rzeczy, które wymagają ode mnie poprawy, ale wiem, że to zrobię, że nie poddam się, by osiągnąć to, o czym zawsze marzyłam. Tego życzę każdej kobiecie, która w pojedynkę wychowuje dziecko bądź dzieci. Moje kochane, życzę Wam, byście nigdy się nie poddawały, a łzy i chwile zwątpienia traktowały jako krok ku zmianie, ku lepszemu. Nie wiem, czy Ty wiesz, ale ja jestem przekonana, że dajesz radę z każdym dniem coraz bardziej. Podoba Ci się to, co piszę? Zostaw komentarz. Jeśli masz ochotę, pomóż mi dotrzeć do większej ilości osób, i udostępnij ten tekst. To wszystko sprawia, że to co robię, ma sens. Bądź moją osobistą motywacją do dalszego działania. Może Ci się spodobać
STOP dyskryminacji samotnych matek Blaski i cienie samotnego macierzyństwa Po co mi facet
0 Komentarze
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|