![]() Zapewne wiecie, jak to jest, kiedy latacie po internecie i przypadkowo traficie na strony dziwnych treści. Miałam taka przygodę wczoraj. Szukałam tematu nauczania indywidualnego, a trafiłam na forum.gazeta.pl. Nie zaprzeczę, zainteresował mnie wątek o dzieciach z rozbitych rodzin. Już po pierwszym zdaniu myślałam, że to jakiś kiepski żart ze strony autorki postu bądź też prowokacja. Pozwólcie, że przytoczę fragment, a raczej pierwsze zdanie tegoż jakże świetnego postu. "Osobiście jestem przeciwna tzw. dzieciom z rozbitych rodzin, ponieważ są zdemoralizowane i zepsute." Od razu zagrzała się we mnie krew. Myślałam, że dobrze, że tak panienka nie stoi obok mnie, bo mogłabym ją uszkodzić, a za to idzie się siedzieć, więc mogłabym przy okazji zniszczyć sobie życie. Jak widać czasami lepiej, że niektóre osoby są anonimowe w sieci, pozwala to uniknąć samosądów. Takie twory powinny być jednak przechowywane oddzielnie. Mimo wszystko zaczęłam się zastanawiam i szperać bardziej. Trafiłam na różne badania, artykuły świadczące o tym, że dzieci z niepełnych rodzin mają gorzej, są bardziej rozchwiane emocjonalnie i tym podobne. Przez chwilę łezka w oku zatrzymała się na myśl, że to wszystko nasza wina. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego nasze dzieci mają być tymi gorszymi, już na starcie, tylko dlatego, że ich ojciec okazał się co najmniej nieodpowiedzialny i że postanowiłyśmy wychować ich same? Strasznie to wszystko działa na moją psychikę. Pomyślałam, że to nie może tak być. Na pewno nie będzie aż tak źle. Nie widzę w swoich dzieciach zdemoralizowanych i zepsutych zachowań, zapewne tak samo, jak wiele innych samotnie wychowujących mam. Wszak nasze dzieci otoczone są miłością i mają zapewniony rozwój na poziomie "standardowym". Fakt faktem jest, że nigdy nie będziemy miały możliwości zaoferowania tak bezpiecznej płynności finansowej, jak w związku, no chyba, że nasz ex nie kwapił się do roboty, albo jesteśmy na super wysokim i dobrze płatnym szczeblu kariery zawodowej, wtedy mamy tę płynność większą. Nawet jeśli jesteśmy szczęściarami, że otrzymujemy alimenty - to ciągle jest o wiele mniej. Nie należy zapominać, że musimy robić wszystko to, co zazwyczaj robią dwie osoby w związkach małżeńskich bądź też partnerskich - nakarmić, ubrać, zapewnić dach nad głową i zapewnić dobrą jakość wychowania. Niestety, nie jesteśmy w stanie podzielić czasu straconego w pracy, kiedy nasze dzieci chorują. Nikt za nas nie pójdzie na szkolne przedstawienie, nawet, kiedy mamy ważny dzień w pracy. Dzieci są najważniejsze i zawsze stoją na pierwszym miejscu w naszych wyborach. Pomyślałam, że to głupie. Tak, głupie jak nie wiem, co. Przecież staramy się, jak możemy. Pracujemy, prowadzimy dom, zapewniamy dzieciom rozrywkę, edukację, dostajemy się na studia, prowadzimy życie socjalne, spełniamy swoje marzenia, dzięki którym dzieciom będzie lżej. I to ma sprawić, że nasze dzieci wyrosną na tych gorszych, niezrównoważonych, zepsutych? Co widzą nasze dzieci? Silne matki, z których należy brać przykład. Wiedzą, że można wszystko osiągnąć, będąc pierwotnie w nieciekawej sytuacji. Potrafią poradzić sobie w każdej sytuacji. Szanują kobiety. Czyż nie jest lepsze wychowanie w niepełnej i szczęśliwej rodzinie, aniżeli w pełnej i nieszczęśliwej? Odpowiedź jest oczywista. Największym jednak wyzwaniem dla naszych dzieci może okazać się szkoła. Tak, tak, dobrze przeczytałyście. W szkołach czytane są książeczki o szczęśliwych rodzinach, pełnych rodzinach. Rozmawia się o mamie i tacie, którzy tworzą jednostkę podstawową społeczeństwa. Może zdarzyć się tak, że będą one czuły nie niepewnie, gorsze bądź też nienormalne w świecie ich szkolnych znajomości. Nasze zadanie będzie tutaj jednak bardzo znaczące. Trzeba będzie się napracować, by dziecko wyrosło na mądrego, pewnego siebie i szczęśliwego człowieka. Można też zaproponować temat samotnego wychowania nauczycielce, by dzieci wiedziały, że są różne sytuacje, ale wszystkie dzieci są takie same. Być może takie pogawędki są już wprowadzane w polskich szkołach. W Anglii jest to na porządku dziennym, ale nie ma tez żadnych uprzedzeń do dzieci z niepełnych rodzin, bo jest ich tutaj mnóstwo. Nie, jedna taka wypowiedź nie może zniszczyć naszego myślenia, że robimy coś źle, że nasze dzieci są gorsze. Robimy wszystko, co możemy, tym, co mamy, tam, gdzie możemy, i pracujemy za dwoje, by nasz niepełna rodzina była szczęśliwa. Zasługujemy zatem na lepsze traktowanie, na szacunek i należną nam pomoc. Dlatego musimy mówić o tym teraz, i to bardzo głośno. A czy Ty spotkałaś się z taką opinią? Podziel się z nami swoją obserwacją w komentarzach. __________________________________________________________________________________
WARTO PRZECZYTAĆ Królowa szarości, czyli jak sukcesywnie mamuśki zaniedbują swoją kobiecość My nie chcemy jałmużny! Dajcie nam kraj do życia Absurdy zaściankowego myślenia
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|