Ile to ja razy spoglądam na siebie w lustrze i cierpię, że nie jestem wystarczająco dobra. Ile to ja razy przyjmuję krytykę, że nie robię tego tak czy siak, że nie daje rady, że powinnam inaczej, że kiedyś będę żałować. Jak często przyszło mi spotykać się z idealnymi na pierwszy rzut oka gospodyniami, perfekcyjnymi mamuśkami, nieomylnymi finansistkami.
Tak, przyjmowałam wszystko na swoją klatę. Nigdy się nie buntowałam, bo wierzyłam w to, co słyszę. Zawsze chowałam ogon pod siebie i starałam dążyć do tego, co było takie nieosiągalne. Niby robiłam, co chciałam, ale po każdym spotkaniu czułam się bardziej osaczona. Pewnie nikt nawet nie podejrzewał, jaki wpływ mają na mnie jego słowa, wszak taka silna ze mnie babka. Jestem przekonana wręcz, że chcieli zawsze dobrze, zawsze próbowali jednak zmienić we mnie i w moim życiu to, co im wydawało się nieodpowiednie.
Było tak dość długo. Dopóki nie znalazłam się u psychologa (chciałam rozwiązać swój problem z panicznym strachem przed rakiem) i ona otworzyła mi oczy na wiele spraw. Spojrzała na wszystko z boku i wtedy ja spojrzałam. Przecież to wszystko są ich idealizmy, wartości, spojrzenie na świat. Przecież to ich wybory, nie moje. Ja to ja, oni to oni. "Pierdolę to. Koniec z tym!" Tak powiedziałam sobie jakiś czas temu. Po co krytykuje ktoś mój sposób wychowania dzieci, skoro sam nie potrafi sobie poradzić sobie ze swoim dzieckiem? Pewnie sama nawet tego nie widzi. Ja też mam oczy i widzę, jakie czasami to są nieogarnięte dzieci, no ale zawsze lepiej krytykować czyjeś, Może tym dowartościowują same siebie. Nie mam zielonego pojęcia. Dlaczego mam słychać doradców finansowych, kiedy w ich przypadku jedna osoba pracuje na siebie bądź też dwoje rodziców pracuje na jedno dziecko? Ja jestem sama i mam jedną wypłatę. Poza tym mam swoje cele, których będę się trzymać. Dlaczego mam się czuć winna tego, że zalegam z tygodniowym praniem? Wolę posiedzieć z dziećmi, odrobić z nimi zadanie domowe, obejrzeć wspólnie film czy też uciąć sobie drzemkę. Pranie nie zając, nie ucieknie. Zrobię w sobotę i będzie git. Niby dlaczego muszę ciągle słuchać, że powinnam mieć faceta? Tak, chciałabym się zakochać, ale do desperacji mi bardzo daleko. Sparzyłam się konkretnie dwa razy i teraz uważam. Jeśli się przydarzy, będzie super, jeśli nie, nie będę szukać na siłę i wiązać się z byle kim. Swoją wartość znam. Jakim prawem ktoś wypowiada się na mój temat, że zostałam samotną matką na własne życzenie, bo wiedziałam z kim idę do łóżka?? To już przegięcie ponadczasowe. Nie, nie wiedziałam. On był cudowny, pomocny, zakochany, delikatny, chciał ze mną spędzić całe życie, a ja z nim. A że po narodzeniu dzieci mu odbiło i został damsko-dziecięcym bokserem, to już jego wina i jego rodziców, a nie moja. Ot, tak, nie czuję się wina. W ogóle!!!!!!!!!
I tak już sobie powiedziałam, że gdyby komukolwiek zachciało się powiedzieć coś krytycznego albo zarzucić jakąś "złotą" radą to niestety ale przerwę już a samym początku.
Niech rzuci kamień pierwsza ta, która nie ma sobie nic do zarzucenia. Niech spojrzy sobie w lustro ta, która nie popełnia błędów i nigdy się nie myliła. Dałam sobie na luz i choć jeszcze czasem coś usłyszę, to nauczyłam się mówić co myślę (bynajmniej coraz częściej). I radzę, by każda samotna matka potrafiła powiedzieć dość i dała na luz. Nikt nie jest w stanie doradzić Ci i konstruktywnie skrytykować, nie przeżywszy ani godziny z Twojego życia. To Twoje życie i Ty jesteś jego architektem. To Ty będziesz zadowolona lub tez nie. To Ty odpowiesz, przed samą sobą za to życie. Nikt nie przeżyję tego życia za nas. Każdy ma woje i niech zajmą się swoimi sprawami. Jesteśmy super i nie potrzebujemy pustych słów. Warto przeczytać
0 Komentarze
Odpowiedz |
Znajdziesz mnie tu:
O bloguSamotne mamuśki są niezdarte. Wzloty, upadki, sukcesy, porażki. Samodzielne, ale nie samotne, wśród zmagań z prozą życia, dumnie kroczą przez świat trzymając za rękę swoje dzieci. Archiwum
Kwiecień 2022
|